Festiwal Muzyki Kameralnej i Organowej - Maria Terlecka i Krakowskie Trio Stroikowe

23 sierpnia w Kościele Św. Ducha w Legionowie podczas kolejnego koncertu XI Festiwalu Muzyki Kameralnej i Organowej wystąpili: Krakowskie Trio Stroikowe oraz organiztka Maria Terlecka.

Program:
Aleksander Tansman (1897-1986) - Dialogue z Suity na trio stroikowe
Johann Sebastian Bach (1685-1750) - Triosonate Es-dur BWV 525
Jacques Ibert (1890-1962) - Cinq pieces en Trio
Krzesimir Dębski (ur. 1953) - Cantabile
wyk. - Krakowskie Trio Stroikowe



- Bogurodzica - opr. Feliks Rączkowski
Johann Sebastian Bach (1685-1750)
- Preludium chorałowe Nun komm, der Heiden Heiland
- Preludium i fuga h-moll BWV 544
Cesar Franck (1822-1890) - Preludium, Fuga i wariacje h-moll
Marcel Dupré (1886-1971) - Chorał Placare Christe Servulis (nr XVI) z cyklu Le Tombeau de Titelouze
wyk. - Maria Terlecka



Krakowskie Trio Stroikowe powstało w 1998 roku z inicjatywy oboisty Marka Mleczki przy Orkiestrze Kameralnej Capella Cracoviensis. Zespół składa się z wybitnych instru-mentalistów, którzy przejawiają swą aktywność artystyczną nie tylko w grze orkiestrowej, ale również kameralnej oraz solowej - stąd też muzycy mają w swym dorobku wiele koncertów kameralnych z różnorodnym repertuarem, od muzyki barokowej do współczesnej. Krakowskie Trio Stroikowe koncertowało niemalże na wszystkich prestiżowych festiwalach muzycznych w Polsce, spotykając się z entuzjazmem publiczności i uznaniem krytyków. W 2005 roku, współpracując z PWM i DUX-em, zespół nagrał płytę z utworami polskich kompozytorów XX wieku (Szałowski, Tansman, Lutosławski, Spisak, Palester, Krauze), a rok później na zaproszenie Polskiego Towarzystwa Bachowskiego, zarejestrował we własnej transkrypcji Sonatę Es dur BWV 525 Jana Sebastiana Bacha. Członkowie Krakowskiego Tria Stroikowego są pedagogami Akademii Muzycznych w Krakowie i Katowicach. Trio tworzą: Marek Mleczko - obój, Roman Widaszek - klarnet, Paweł Solecki - fagot.

Maria Terlecka Absolwentka warszawskiej PWSM, którą ukończyła w roku 1975 w klasie organów prof. Feliksa Rączkowskiego oraz w klasie fortepianu prof. Juliusza Bożyma. Od momentu ukończenia studiów stale prowadzi aktywną działalność artystyczną koncertując w kraju i poza jego granicami (m.in. w Danii, Szwecji, Niemczech i w krajach byłego Związku Radzieckiego), dając recitale organowe, biorąc wielokrotnie udział w koncertach z towarzyszeniem orkiestry i uczestnicząc w międzynarodowych festiwalach organowych. Jej występom towarzyszą entuzjastyczne recenzje prasowe:
"...absolutna precyzja, wirtuozowska technika w grze na manuale i pedale" (Nordwest Zeitung, Oldenburg, Niemcy),
"...Koncert organowy był wielkim przeżyciem. Zadziwiająca technika i muzy-kalność Marii Terleckiej pozostaną w naszej pamięci" (Walsroder Zeitung, Niemcy),
"...Maria Terlecka - wielki temperament i wielka dyscyplina" (Nordsee Zeitung, Bremerhaven, Niemcy),
"...Maria Terlecka - organistka tytanka..." (Głos Szczeciński).
Prasa nie szczędzi słów uznania pod adresem artystki, podkreślając jej muzykalność oraz wirtuozerię i stylowość gry. Po jednym z występów przed białostocką publicznością, recenzent Kuriera Podlaskiego nazwał Terlecką "...królową białostockich muzyków." Maria Terlecka łączy ożywioną działalność koncertową z pracą pedagogiczną. Prowadzi klasy organów w białostockiej Filii AMiFC oraz w Zespole Szkół Muzycznych im. I. J. Paderewkiego w Białymstoku. Ma na swoim koncie liczne nagrania radiowe. W roku 2004/2005 obchodziła Jubileusz 30-lecia pracy artystycznej.

relacja w Mazowieckim To i Owo

César Franck, godny następca Bacha

Były to właściwie dwa osobne występy; osobne, a jednak korespondujące ze sobą. Łącznikiem ? muzyka Jana Sebastiana. Najpierw oboista Marek Mleczko, klarnecista Roman Widaszek i fagocista Paweł Solecki zagraliSonatę triową BWV 525, potem organistka Maria Terlecka wykonała Preludium i fugę h-moll BWV 544. Ujrzeliśmy dwa oblicza Lipskiego Kantora. Pierwszy utwór to muzyka pełna polotu, wdzięku i radości (zwłaszcza w pierwszej części). A także filigranowa. Drugi ? o fakturze masywnej, wyraża głęboki smutek (zwłaszcza fuga).
I jeszcze raz tonacja h-moll: intensywne, pełne wyrazu Preludium, fuga i wariacje CésaraFrancka. Jeśliby temu dziełu przypisać treści religijne, powiedzielibyśmy: żarliwa modlitwa. Dzieło trzyczęściowe, o zróżnicowanej formie, ale odznaczające się jednością tworzywa muzycznego, co umiejętnie uwypukliła organistka.
Program zapowiadał jeszcze jeden utwór Bacha: Preludium chorałowe "Nun komm, der Heiden Heiland". Zapowiedziany, ale nie wykonany, a to w obawie, aby nie znużyć publiczności. Koncert mógłby się przeciągnąć ponad miarę i trzeba było ponoć z czegoś zrezygnować. Za kulisami dyskutowano: usunąć wspomniane Preludium czy Chorał Marcela Dupré. Pani Maria wolałaby zagrać Preludium chorałowe, które uwielbia i którego wykonywanie jest dla niej źródłem głębokiego, wyciskającego łzy wzruszenia. Przeważyło jednak zdanie prowadzącego festiwalowe koncerty Wojciecha Włodarczyka, który na temat Dupré miał nam sporo do powiedzenia. Istotnie, komentarz był bardzo interesujący, ale chyba muzyka ważniejsza? Ten strach, żeby nie zmęczyć słuchaczy, to coś, czego nie pojmuję. Jedno z dwojga, albo kompozycje zasługują na wysoką ocenę, albo należy uznać je za mierne. W pierwszym przypadku choćby koncert trwał znacznie dłużej niż zwykle, nie będzie to dłużyzna, w drugim ? nawet jeden kwadrans to już za wiele.

Brak miejsca w poprzednim numerze sprawił, że o jednym z trzech koncertów danych 16 VIII mogłem tylko napomknąć i nie dane mi było zająć się nim w tej mierze, na jaką zasługuje. Wykonawcami byli Michał Jung i Katarzyna Sylla. Uraczyli oni publiczność zarówno dzięki efektownie ułożonemu programowi, jak i wysokiemu poziomowi gry.
Aby powyższe zdanie nie wydało się nikomu czczym przejawem kurtuazji, odwołam się do opinii jednej ze słuchaczek. Pani Beata nie lubi organów, a i za Bachem także nie przepada. Takie przynajmniej miała o sobie dotychczas mniemanie. Na festiwalach nie bywa. Wszystko to nie oznacza, że nie jest wrażliwa na muzykę, wprost przeciwnie, słucha jej przez radio, bywa we Filharmonii. W niedzielę 16 VIII przyszła do kościoła dla posłuchania zapowiedzianego na godz. 16 chóru z Białorusi. Doznała zawodu dowiadując się o zmianie programu. Została jednak.
Rezultatem jest wielkie przeżycie muzyczne, najpotężniejsze w jej życiu. Bachowska Toccata i fuga d-moll, słyszana nie po raz pierwszy, znana i z głośnika, i na żywo, zawsze odbierana raczej spokojnie ? tym razem wstrząsnęła nią do głębi, "do trzewi". Trans, hipnoza, zupełne poddanie się wpływowi muzyki. Wedle jej słów: "Czas się dla mnie zatrzymał."
Pani Beata chętnie by swoje wrażenia przekazała artyście, jednak refleksja, że mogłaby to uczynić, przyszła zbyt późno. Koncert dobiegł końca, muzycy się rozeszli. Niech więc przynajmniej za moim pośrednictwem dowie się Michał Jung: wśród oklaskującej go publiczności był ktoś poruszony szczególnie.
ANTONI KAWCZYŃSKI

Podziel się: