Wystawa Związku Polskich Artystów Malarzy i Grafików - 30 lat stowarzyszenia
W Galerii Sztuki Ratusz można oglądać wystawę zbiorowa malarstwa Związku Polskich Artystów Malarzy i Grafików, zorganizowaną z okazji 30-lecia ZPAMiG. Na wystawie można obejrzeć trzydzieści trzy obrazy trzydziestu dwóch twórców.
Maria Białousz
Barbara Borzym
Anna Boszko
Ryszard Chojnowski
Anna Cichocka
Danuta Clark
Wiesława Czarnecka-Koźlik
Ewa Dębska
Jadwiga Drobniewska
Maria Gadowska
Jerzy Krzysztoporski
Adam Kunikowski
Waldemar Kusal
Bożena Kuzio-Bilska
Anna Łącka
Joanna Mianowska
Zdzisław Mianowski
Wiktoria Mikulska
Iwona Nielubowicz
Ela Owczarek
Roma Pejda
Zofia Piotrowska
Urszula Przewoźniak
Tadeusz Puszcz
Barbara Retmaniak
Renata Rutkowska
Iwona Sielczak
Andrzej Skoczylas
Anna Staniszewska
Hanna Styczyńska
Dariusz Wilczyński
Wiesława Wiśniewska
Trzydzieści lat to w historii malarstwa zaledwie chwila, ale w dziejach współczesnej sztuki niemal cała wieczność.
Obie one - i chwila, i wieczność - odbite w lustrze czasu stają się złudzeniem samych siebie,
a złudzenie otwiera drogę ku twórczej uzurpacji, w której chwila może stać się wiecznością, a wieczność chwilą.
Rozważanie natury czasu, niezależnie od tego, czy punktem wyjścia będzie trzydzieści lat,
mgnienie oka albo międzygwiezdna podróż - zawsze zaprowadzi nas w objęcia paradoksu.
Im silniejsze będzie pragnienie, aby nad biegiem czasu zapanować, tym bardziej dotkliwa będzie
porażka takiego usiłowania; im mocniej będziemy podkreślali, że ?teraźniejszość jest bramą wyłączną
do świata?, tym wyraźniej odczujemy mrok przeszłości i oślepienie przyszłością.
A pomiędzy nimi nieruchome wahadło i my kołyszący się rytmicznie w jego cieniu.
Trzydzieści lat to sekwencja sześciu pięciolatek, jedna trzecia życia europejczyka, czas wystarczający
na rozpoczęcie i zakończenie dwóch światowych wojen, okres odpowiedni do osiągnięcia stanu
indywiduacji (według Junga) u jednej trzydziestej populacji.
To liczba pozbawiona znaczenia wobec trzydziestu trzech obrazów, które rozproszone
w Galerii Sztuki Ratusz są jak owo nieruchome wahadło, pod którym kołyszemy się, patrząc.