VIII Legionowski Festiwal Muzyki Kameralnej i Organowej
Marek Stefański
kwartet Camerata
Na trzecim koncercie VIII Legionowskiego Festiwalu Muzyki Kameralnej i Organowej gościliśmy
Kwartet CAMERATA w składzie:
Włodzimierz Promiński - I skrzypce,
Andrzej Kordykiewicz - II skrzypce,
Piotr Reichert - altówka,
Roman Hoffmann - wiolonczela, oraz organistę Marka Stefańskiego.
PROGRAM
Johann Christian Bach (1735-1782)
Koncert D-dur na smyczki, dwóch solistów i basso continuo
(w opracowaniu M. Stefańskiego na organy solo)
Presto - Grave-Allegro - Adagio - Vivace e cadenza
Josef Gabriel Rheinberger (1839-1901)
Preludium, Andante, Introductio, Fuga d-moll op. 98b/157 (organy solo)
Maurice Ravel (1875-1937)
Kwartet smyczkowy F-dur
Allegro moderato.
Tres doux
Assez vif.
Tres rythme
Tres lent
Vif et agite
Relacja z koncertu w Mazowieckim To i Owo (patronat medialny)
Monolog i konwersacja
Monologował na organach Marek Stefański, zaś konwersację wiedli członkowie zespołu Camerata: Włodzimierz Promiński - I skrzypce, Andrzej Kordykiewicz - II skrzypce, Piotr Reichert - altówka i Roman Hoffmann - wiolonczela
Mowa o trzecim koncercie festiwalowym (niedziela 19 VIII) w kościele Świętego Ducha.
Część pierwsza: sensowna
Program recitalu organowego został ułożony z sensem. Dwa utwory w dwu paralelnych tonacjach: D-dur i d-moll. Poza tym kontrasty. Johann Christian Bach, przedstawiciel XVIII-wiecznego stylu galant, i Josef Gabriel Rheinberger, romantyk. Z jednej strony przejrzystość, filigranowość, elegancja, z drugiej - gęsta faktura, masywność, majestatyczność. Trzeba jednak dodać, że utwór pierwszy nie jest oryginalnym dziełem organowym. To dokonana przez naszego wykonawcę transkrypcja. Wybrano kompozycję na smyczki, dwóch solistów i basso continuo, by zaprezentować ją w wersji organowej. Na pytanie, co skłoniło artystę do takiego wyboru, Marek Stefański odpowiedział:
- Obcujemy z całą masą pięknej muzyki na najrozmaitsze instrumenty. Podczas słuchania nasuwa się refleksja: jaka szkoda, że to nie na organy. Chciałoby się nie tylko słuchać, ale i grać. I to jest powód dokonywania transkrypcji.
- Przełożył pan na organy koncert z dwiema partiami solowymi. Kim są soliści? Skrzypkami?
- Niekoniecznie. Kompozytor dał wykonawcom wolną rękę. Mogą grać skrzypkowie, oboiści, trębacze. Ja, istotnie, wyobraziłem sobie skrzypków. Toteż w swoim opracowaniu imitowałem głosy skrzypcowe.
Część druga: piękne, chociaż nowe
Kwartet smyczkowy to wedle Haydna rozmowa czterech mądrych panów. I tak się działo podczas naszego koncertu. Owo granie Ravela to była konwersacja czterech mądrych, kulturalnych panów. Gawędzili, dyskutowali, niekiedy podnosili głos i dochodziło do sprzeczki, ale zawsze w granicach dobrego wychowania. A potem żartowanie, medytowanie, głośne myślenie...
Kwartet smyczkowy F-dur Maurycego Ravela, po mistrzowsku zagrany przez Cameratę, objawił się jako cudowna muzyka. Oto nowatorstwo, jakiego odbiorca sztuki zawsze mógłby sobie życzyć. Ravel zerwał z wyeksploatowaną tradycją, a zarazem potrafił wykrzesać z siebie dość artyzmu, by stworzyć nowe piękno. W rozmowie z młodym kompozytorem kpiarz Rossini rzekł: ?W pańskim utworze jest wiele dobrego i wiele nowego. Szkoda tylko, że to nowe nie jest dobre, a to dobre nie jest nowe.? Co się tyczy Ravela, żarty na bok. W jego Kwartecie jest nowe, świeże piękno.
- Czemu wybraliście panowie Ravela, a nie na przykład Haydna? ? zapytałem pierwszego skrzypka.
Z odpowiedzi pana Promińskiego wynikało, że grana przez nich kompozycja jest prześliczna i zawsze chętnie słuchana. I to było powodem umieszczenia jej w programie.
- Uważa pan Kwartet Ravela za przystępny i komunikatywny?
- A pan nie?
- Ja tak, ale szeroka publiczność...
- O tym utworze usłyszałem opinię z ust słuchacza, który z zawodu jest stolarzem. Zachwycił go Ravel i jego muzyka - migotliwa, kolorowa, błyskotliwa. Nasz wybór nie był pochopny. Sprawa recepcji Ravela jest sprawdzona.
- Wiadomo o muzykach jazzowych, że po występie przed publicznością zbierają się na jam session. Czy wam, panowie, zdarza się coś podobnego? To znaczy zebrać się prywatnie, bez żadnych celów praktycznych i grać dla własnej przyjemności?
- Tak, to się zdarza. Gdzie? Podczas zimowych kursów dla kwartetów smyczkowych w Gorlicach. Po finałowym koncercie młodzi kameraliści pytają nas, czy nie mogliby tego Mozarta zagrać jeszcze raz. Grają, my się przyłączamy i trwa owo muzykowanie do czwartej rano. Zamiast jam session wprowadziliśmy nazwę classical session.
Komentarz poety
Do wypowiedzi dwóch profesjonalistów dodajmy wypowiedź amatora. Mariusz Cezary Kosmala (pisaliśmy o nim z racji opublikowania tomiku jego wierszy) jest melomanem zaawansowanym, od wielu lat zżytym z muzyką. Jego zdaniem Camerata to bardzo dobry zespół. Pomiędzy Janem Sebastianem a jego synem Christianem pan Cezary nie widzi przepaści, raczej kontynuację. Grany tego popołudnia Koncert nawiązuje do Koncertów branderburskich. Transkrypcja jednak zaciera to powinowactwo. Efekt jest monumentalno-surowy, bez smaków, bez barokowej skoczności. Zaś mroczne Preludium Rheinbergera nasuwa skojarzenie z Koncertem organowym Poulenca.
Antoni Kawczyński