Legionowskie Spotkania Kabaretowe
Marcin Daniec

6 kwietnia wystąpił w sali widowiskowej legionowskiego ratusza Marcin Daniec.

Dnia 6 kwietnia w legionowskiej sali ratuszowej miało miejsce kabaretowe wydarzenie kulturalne. Punkt 20.30 bojowniczym krokiem na scenę wszedł Marcin Daniec. Pomimo tego, że była późna pora w środku tygodnia, a na dworze panowała pochmurna i ponura pogoda, publika nie wydawała się zmęczona bądź znużona. Sam artysta przemierzył daleką drogę, aby móc rozbawić licznie przybyłą legionowską publiczność. W naturze Marcina Dańca występuje syndrom zaczepialstwa, czyli stały i aktywny kontakt ze słuchaczami - dlatego pierwszy rząd jako ten ?poszkodowany? narażony był na zaczepki. Na szczęście na sali nie było obrażalskich. Pomimo poważnego tonu i uniesionego głosu Daniec nikogo do siebie nie zraził. Co ciekawe na zakończenie wielokrotnie powtarzał, że właśnie dla takiej publiczności warto jest wychodzić na scenę. Kabareciarz w większej mierze porusza tematy polityczne i absurd jaki w nich zapanował. Śmieje się z zależności naszego kraju z władzą zagraniczną, nie omijając przy tym wytykania przywar polskich przywódców (wielokrotnie powtarzane stwierdzenie: ?każdy za uszami swoje ma?). Przytaczał komentarze swoich sąsiadów, których poglądy są iście z komunistycznego zaścianka. Sąsiadka na pytanie: kiedy było lepiej? Stanowczo odpowiada - wcześniej! Przychodzi nam modlić się o to, aby nie okazało się, że lepiej to już naprawdę w kraju było i już nie będzie. Na scenie nie mogło zabraknąć góralskiej kapeli i charyzmatycznego lidera. ?Z Giewontu lepiej widać?, w dalszym ciągu poruszając perypetie polskiego rządu. Nostalgią i chwilą oddechu od polityki były utwory muzyczne, napisane i wykonywane przez Tadeusza Skoka, który towarzyszy (jak i dwuosobowy chórek) Marcinowi Dańcowi na wszystkich występach. Sam Daniec, nie unikając kokieterii i zamierzonego lizusostwa, określił go jednym z pięciu najlepszych gitarzystów i kompozytorów w Polsce. Pomimo tego, że na zegarze wybiła 22.00 wieczór nie mógł zakończyć się bez wyklaskanego w rytm bisu. Wysłuchaliśmy opowiadania o pijanych i hałaśliwym mężczyźnie, który postanowił wspiąć się po bluszczu i dzikich różach do tajemniczej sąsiadki. Dialogi stanowiły idealnie wplecione teksty piosenek zespołu Feel. Finałem finałów sąsiadka okazała się mało atrakcyjna kobietą. Randka z sąsiadką i kabaretem dobiegła końca. Podsumowanie: zabawa przednia, buzie uśmiechnięte, rozpogodzenie w atmosferze. Kolejne spotkanie z kabaretem w czerwcu.
Magda Raczkowska

Podziel się: