Wystawa "Język ikony"

25 marca, godz. 19.00
MOK Legionowo, ul. Targowa 65
Wernisaż wystawy JĘZYK IKONY
Julity Jaśkiewicz-Macek

Julita Jaśkiewicz-Macek
jest absolwentką Wydziału Architektury Politechniki Warszawskiej, gdzie pracowała, doktoryzując się w roku 1984. Projektując wnętrza sakralne, poszukuje środków plastycznych pozwalających stworzyć przestrzeń dla modlitwy. Zafascynowana trudną, ale bogatą sztuką ikony, poznawała jej tajniki w Krakowie pod kierunkiem ojca Zygfryda Kota SJ, a później w Warszawie na Studium Chrześcijańskiego Wschodu prowadzonego przez Mateusza Środonia. Jej ikony reprezentują połączenie oryginalności z techniką opartą na starej tradycji. Zachowują kanon sztuki bizantyjskiej; nie są jednak kopiami. Są jej własnymi kompozycjami nawiązującymi zarówno do wzorów greckich jak i rosyjskich. Artystka stosuje temperę jajeczną oraz dawne metody pozłotnicze. Julita Jaśkiewicz jest, współtwórcą grupy ikonopisów Agathos, której członkowie pracują wspólnie nad ikonami, studiują duchowość chrześcijańskiego Wschodu, organizują wystawy ikon, spotkania i prelekcje dla różnych środowisk.





Język ikony w galerii MOK
W kameralnej galerii filii MOK Legionowo przy ul. Targowej 65 otwarto 25 marca wystawę zatytułowaną "Język ikony". Prace Julity Jaśkiewicz-Macek wprowadzają oglądającego w całkiem odmienny od codzienności, hermetyczny świat symboli, odnoszących się bezpośrednio do spraw ostatecznych, do Absolutu, zbawienia, ludzkiej i anielskiej świętości oraz wyzwolenia z okowów grzechu. Podróż przez specyficzne obrazy zgromadzone w niewielkiej sali to mistyczna przygoda przeznaczona wyłącznie dla wybranych - tych, którzy znajdą w sobie wytrwałość odczytywania wielowarstwowej symboliki barw, kształtów i kompozycji.
Wschód i Zachód - dwie duchowości, dwie estetyki
Autorka wystawy, z zawodu architekt i plastyk, poprzedziła wernisaż półgodzinnym wykładem przybliżającym uprawianą przez nią sztukę - pisanie ikon. Ikony bowiem, w odróżnieniu od innych obrazów, są pisane, a nie malowane. Owo "pisanie" wskazuje na fakt, że centralnym wyznacznikiem sensu i wyglądu ikony jest zawsze symbol - odnoszący się do Boga, świętej historii, pleromatycznych wydarzeń, ikona ma zawsze charakter sakralny, liturgiczny, naturalnym miejscem jej eksponowania jest świątynia. - Drogi malarstwa wschodniego i zachodniego rozeszły się w czasach renesansu - mówi autorka wystawy - kiedy to na Zachodzie społeczeństwa w imię humanizmu uwolniły się od malarskich kanonów religijnych, które wcześniej obowiązywały w całej Europie. Wschód pozostał przy tradycyjnej metodzie tworzenia świętych obrazów: celem twórcy jest jak najdoskonalsze symboliczne zobrazowanie Boga, świętych, aniołów, epizodów biblijnych. Tu kompozycja, użyte kolory, kierunek i natężenie światła, umiejscowienie postaci są rygorystycznie reglamentowane. Piszący ikonę bierze za wzór ikonę wcześniejszą, aby jeszcze raz opowiedzieć tę samą historię, posługując się tym samym, co przed wiekami, językiem. Zachód uwolnił malarstwo od tych ograniczeń, ale, moim zdaniem, było to uwolnienie pozorne, przyczyniło się bowiem do śmierci malarstwa, agonii obrazu, degeneracji sensu estetycznego. Podczas gdy Wschód poszukuje doskonałości w ramach tradycyjnego kanonu, Zachód goni nieustannie za nowością, ale zasób nowości już się wyczerpał, współczesnemu malarstwu brakuje sensu, istotnego odniesienia.
Świątynia - przestrzeń Absolutu czy przestrzeń kiczu
Zdaniem Julity Jaśkiewicz-Macek dwie odmienne duchowości (Wschodu i Zachodu) wyprodukowały dwie całkowicie różne estetyki. Fakt, że są do dziś ludzie piszący ikony, wskazuje, według niej, na to, że tradycja wschodnia jest ciągle żywa, pomimo pozornego skostnienia pobudza twórców do prób osobistego spotkania z Bogiem poprzez pisanie jego symbolicznych wizerunków. - Zachodnie rozumienie wolności i pogoń za nowością odbiły się też niekorzystnie na wyglądzie zdecydowanej większości kościołów katolickich, szczególnie tych nowych lub odnowionych. - twierdzi pani Julita - Widać to wyraźnie w całej Polsce. Jest oczywiście w katolickich świątyniach pewne minimum uporządkowania: miejsce na ołtarz, miejsce dla wiernych, ale to za mało, aby wśród przypadkowych obrazów, rozmieszczonych dowolnie kapliczek, banalnej kolorystyki poczuć autentyczny kontakt ze świętością. Prawosławne cerkwie budowane są i dekorowane według jednego, niezmiennego od wieków planu, są ściśle określone miejsca dla przedstawień Chrystusa, Matki Bożej, ewangelistów, świętych, są kanony dotyczące kolorystyki. Wierny, nie ważne, do której cerkwi wejdzie, znajdzie się za każdym razem w tak samo zorganizowanej przestrzeni. Można oczywiście powiedzieć, że to estetyka całkowicie podporządkowana religijnej tradycji, ale jest to chociaż jakaś estetyka, a nie zbiór przypadkowych przedmiotów i nieład przestrzenny.
Doskonałość w świecie obfitości
Twórczość ikonopisów ma swoje źródło w poszukiwaniu doskonałości. Dążenie do jej osiągnięcia jest realizowane poprzez poszukiwanie bezpośredniego, duchowego kontaktu z Bogiem, w izolacji od zgiełku doczesności. Ludzie, którzy na tej drodze usiłują odnaleźć sens swojego życia, są skupieni raczej na modlitewnym osamotnieniu niż na mnożeniu kontaktów z innymi i gromadzeniu dóbr oraz wpływów. Ta duchowa droga znana była od wieków, jeszcze przed narodzinami chrześcijaństwa. Ikona - jako wyraz takiego dążenia do doskonałości - ma swoje korzenie w symbolicznych obrazowaniach Boga wcześniejszych niż czasy opisywane przez ewangelistów. W ikonach przedstawiających twarz Chrystusa znajdziemy odniesienia do symboliki bóstwa solarnego, ukazujące się zarówno w kształcie twarzy, układzie światła wokół niej, jak i w kolorystyce. Można by prześledzić cały ciąg symbolicznych wyobrażeń od starożytności do czasów współczesnych i na tym tle pokazać treści ikony jako wyraz obecnego od zawsze u człowieka dążenia ku doskonałości, wyrażanego w malarstwie. - Może wyda się to paradoksalne, - mówi autorka ekspozycji - ale sądzę, że malarstwo nie jest zupełnie swobodną twórczością, zawsze jest tylko odtwarzaniem tego, co widzimy wokół, choćby to były wyłącznie plamy i kreski. Malarz nie tworzy właściwie niczego nowego. Zupełnie inaczej jest z architektami. Ci są twórcami we właściwym sensie tego słowa, kreują bowiem z niczego, czyli z wyobraźni, bryłę budynku, mając - oczywiście w granicach praw fizyki - całkowitą dowolność. Warto zastanowić się nad tymi słowami wypowiedzianymi przez malarkę i architekta w jednej osobie.

Źródło:
(3kB)



Podziel się:


Kurier Kulturalny

Relacje

Archiwum

Newsletter


•  Festiwal Młodych Talentów

•  Galeria Sztuki Ratusz

•  Salon Artystyczny

•  Niedzielne spotkania z bajką

•  Festiwal Muzyki Kameralnej i Organowej

•  Mazowiecki Jazz Jam. Legionowo

•  Festiwal Szaniawskiego Legionowo

•  ProgRockFest

•  Warszawska Syrenka

•  Ogólnopolski Konkurs Recytatorski

•  Dni Osób z Niepełnosprawnościami

•  Koncerty Festiwalu "Hajnówka" w Legionowie

•  Małe formy teatralne

•  Wiosenne Czarowanie

•  Legionowskie Senioralia


•  Pracownia ceramiki Smok Ceramok

•  Zespół poetycko-śpiewaczy ERIN

•  Teatr Na Luzie


•  Deklaracja dostępności