Spotkanie z autorami książki "Ukraina. Światło wschodu" - Izabelą Stanek i Adamem Hellerem
Spotkanie z autorami książki "Ukraina. Światło wschodu" - Izabelą Stanek i Adamem Hellerem odbyło się 14 stycznia 2022 w MOK Legionowo. W kameralnej sali zgromadziło się ponad pięćdziesiąt osób. Rozmowa z autorami - prowadzona przez Roberta Żebrowskiego - dotyczyła zarówno samej publikacji, jej historii i przesłania, jak i obecnych, bolesnych wydarzeń w Ukrainie.
Powieść Adama Hellera i Izabeli Stanek to tekst dla "każdego", ale nie dla "wszystkich".
Pozwoliłem sobie na tę niefortunną grę słów przeciwstawiającą oznaczonego "każdego" anonimowym "wszystkim" aby podkreślić to, co według mnie, jest głównym przesłaniem Światła wschodu: a jest tym przesłaniem pochwała starania się o osobność, odmienność od normy, wyjątkowość, osobistą sprawczość - przeciwstawiona dążności do wtopienia się w tło, w tłum, w nieokreśloną masę anonimowych odbiorców wrażeń i biernych konsumentów historycznych procesów. Bohater powieści Hellera jest szlachetnym - czy raczej uszlachetniającym się na oczach czytelnika - odmieńcem. Dodajmy, że to bohater kreujący sam siebie, bo narracja książki jest pierwszoosobowa - poznajemy świat i dziejące się w nim wydarzenia oczami i zmysłami tego bohatera właśnie. Ale to nie są wspomnienia odszczepieńca czy pamiętnik frustrata - to zapis jednego roku przeżytego przez bohatera w Ukrainie roku 2004 - Ukrainie tuż przez pomarańczową rewolucją; zapis wierny i autentyczny w tym sensie, że autor tekstu powieści wydarzeń tych własną ręką dotknął i sprawdził ich zawartość, widział na własne oczy i słuchał własnymi uszami bohaterów "drugiego planu", obserwował burzliwe dzieje dopiero co zauważonego przezeń ukraińskiego narodu, widział wierność i wiarołomstwo wielkich i małych aktorów politycznej, społecznej i przestępczej sceny dziejów.
Mocną na pewno stroną powieści Hellera jest ten bliski, realny, namacalny dla czytelnika związek pomiędzy wszystkimi obiektami literackiej kreacji: autorem, podmiotem czynności twórczych, narratorem i bohaterem. Dzięki temu współdziałaniu wszystkich teoretycznych literackich instancji otrzymaliśmy produkt autentyczny, czyli niepodrabialny, jedyny w swym rodzaju, w pełni i w całości osobny. W tym też sensie powieść Ukraina. Światło wschodu jest powieścią historyczną - choć tak nieodległej i jeszcze niedopełnionej historii dotyczy.
Większość z nas dostrzegła istnienie "samoistinnej" Ukrainy dopiero wtedy, kiedy najechało na nią zimą zeszłego roku sąsiednie mocarstwo, Rosja. Dla większości z nas Ukraina bez tej tragicznej, wojennej nakładki - nie istnieje. W nasze patrzenie wpisany więc jest naturalny szacunek dla ofiary nieuzasadnionej agresji "wielkiego" przeciwko "małemu"; wpisana jest w tę wizję ofiary aprioryczna dla niej pochwała, szacunek, uwznioślenie. Powieść Hellera, leczy nas z tych złudzeń. Opisana przez niego Ukraina roku "pomarańczowej rewolucji" nie jest idyllicznym rajem, obszarem społecznej harmonii i proeuropejskiego rozwoju, nie zwycięża tu jakakolwiek prawda czy sprawiedliwość, nie panuje tu równe dla wszystkich prawo i nikt nie może być pewny swego jutra. Ukraina Hellera to nie kraj europejski - to "wschód". Ale w tym natłoku niegodziwości i niesprawiedliwości, w tej ruletce porządku utrzymywanego przez sprzedajnych oligarchów są ludzie mocni osobnością, wolą, przekonaniem o własnej słuszności zakorzenionej w wartościach. "Wielkość" ukraińskich bohaterów powieści jest "mała", lokalna, wsparta wąskim obszarem prawdziwie wspólnotowego doświadczania dziejów ? poprzez rodzinę, wieś, miasteczko. To wielkość różna od głównego nurtu ówczesnej ukraińskiej polityki - ale też wielkość oswojona, mocno zakorzeniona w małej wspólnocie, obecna dla każdego tu i teraz, aktualna. Anarchista powiedziałby - jedyna wielkość dostępna, zgodnie z naturą, człowiekowi.
Mam wrażenie, że dotychczas tylko chwalę, a przecież rzecz każda w kulturze nie tylko na pochwały zasługuje, ale i na uzasadnioną krytykę. Czas zatem na pokazanie słabych stron książki.
Po pierwsze - styl. Tam, gdzie dochodzą do głosu prawa "wewnętrznego monologu", wszystko jest w porządku. Opis stanów duszy, o ile jest autentyczny, prawom składni i porządku zewnętrznego języka nie podlega. Ale opis rzeczywistości zewnętrznej - krajobrazu, mieszkania, knajpy, klubu, internetowej kafejki czy ulicy - również wymyka się autorowi z kanonów oszczędności narracji. Jest trochę zbędnych powtórzeń, nieuzasadnionych dookreśleń rzeczy oczywistych; skrupulatność opisów nie zawsze wnosi nową jakość do tekstu, sprawia wręcz wrażenie przegadania, przekonywania czytelnika o tym, co i tak z wcześniejszej partii tekstu już na pewno zrozumiał i pojął umysłem. No właśnie ? to tylko drobiazg - ale czy w zdaniu poprzednim nie wystarczyło zakończyć na "zrozumiał", a trzeba było dodać jeszcze "pojął umysłem"? Widać naczytałem się Hellera do syta i tak mi zostało.
Po drugie - równowaga. Być może fanaberią rozpuszczonego czytelnika jest czynić autorowi zarzut z tego, że w powieści swej otwiera przed czytelnikiem kilka równoważnie dostrzeżonych i docenionych światów. Mamy zatem świat "wątku kryminalnego", czyli opowieść o dziejących się wydarzeniach, zmienne losy ludzi, grup ludzkich, instytucji i gangów. To trzyma narrację w ryzach, niezbędnych dla przykucia czytelniczej uwagi. Mamy też świat wewnętrzny bohatera, który oprócz demonstrowania obecnych stanów psychicznych sięga do swojej przeszłości, aby retrospekcjami uwiarygodnić swą przemianę, postawić kropkę na "i" dziejącej się metamorfozy. Mamy wreszcie świat społecznych więzi
i społecznych konfliktów w Ukrainie roku 2004, cały zestaw akapitów służących analizie i prezentacji społeczeństwa, dalekiego od harmonijnej idylli. Mamy też świat materialny - miejski krajobraz, wieś, dworce, pociągi, autobusy, place, domy, mieszkania; tło wydarzeń pełnoprawnie uczestniczące w narracji; świat widzialny, otoczenie bohatera. Każdy z tych obszarów jest w opowieści Hellera równie ważny i równie doceniony w narracji. Oczekiwałbym od autora czegoś więcej ? zdolności do dokonania wyboru, który z tych obszarów stanie się wiodącym, najważniejszym, przeważającym. Można to było osiągnąć zarówno poprzez eliminację pewnych zdań, odchudzenie akapitów, jak też poprzez przekostruowanie całości tekstu, inną organizację treści.
Oczekuję od autora debiutującego takiej sprawności literackiej, jaką posiada stary wyjadacz Szczepan Twardoch. I mam wrażenie, że oczekuję słusznie, bowiem gdybym miał komuś krótko zarekomendować prozę Hellera to powiedziałbym, że Heller robi to samo, co Twardoch. Pisze swoją prawdę skomplikowanych dziejów świata i gdzieś pośrodku tego wrogiego świata dostrzega człowieka - dostrzega siebie.
Robert Żebrowski