Wernisaż wystawy grafiki Salvadora Dali

Wernisaż wystawy grafiki Salvadora Dali odbył się 5 kwietnia 2019 w MOK Legionowo przy ul. Norwida 10. Podczas wernisażu odbyła się światowa prapremiera utworu "Szczęśliwe wiatry" w wykonaniu Salvador Dali sedes Orkiestra.

Wystawę można było oglądać w MOK Legionowo do 26 kwietnia 2019.

Relacja z wernisażu w Gazecie Miejscowej



















SZAMANI I CELEBRYCI
na marginesie wystawy Salvadora Dali - surrealisty-odszczepieńca
"Przyjechawszy do Salvadora Dali - pisze Luis Bunuel we wspomnieniach - opowiedziałem mu, że śniła mi się niedawno postrzępiona chmura przecinająca księżyc i ostra brzytwa nacinająca oko. On natomiast opowiedział mi, że właśnie widział we śnie poprzedniej nocy rękę pełną mrówek. Dodał: Może zrobilibyśmy o tym film?" Słynny surrealistyczny film "Pies andaluzyjski" zrodził się zatem - w 1929 roku - z konfrontacji dwóch marzeń sennych. Sen, marzenie, wyobraźnia wyzwolona z okowów logiki były dla "nadrealistów" głównymi elementami artystycznego tworzywa. Uznali oni, że to, co w kulturze i estetyce dotychczasowej bywało odrzucane jako niewiarygodny, oniryczny balast racjonalnego "życia na jawie" zasługuje na wyeksponowanie, uwiecznienie w dziełach poetyckich, plastycznych czy filmowych, odzwierciedla bowiem ważne obszary ludzkiej natury.
Surrealiści, głosząc wolność wyobraźni, pragnęli odszukać i odkryć na nowo zapomniane dziedziny ludzkiej aktywności zarówno po to, aby udoskonalić jednostkowe życie, jak i wzbogacić społeczne doświadczenia ludzkich wspólnot. Koniec wydolności "mieszczańskiej" estetyki głosili zarówno poeci, jak malarze, pisarze, ludzie filmu, zbierający się regularnie w paryskiej kawiarni "Cyrano" w latach 20. i 30. ubiegłego wieku. Znajdziemy tam wiele sławnych nazwisk: Andre Breton, Paul Eluard, Maks Ernst. Luis Aragon, Man Ray, Jean Arpa, Tristian Tzara oraz wspomnianych już Dalego i Bunuela.
Najbardziej znanym, oddanym i aktywnym teoretykiem i ideologiem grupy był Andre Breton. To on w Pierwszym manifeście surrealizmu (1924) pisał: "Wierzę, że w przyszłości dwa stany, marzenie senne i jawa, na pozór tak przeciwstawne, stopią się w pewien rodzaj rzeczywistości absolutnej, w nadrzeczywistość", a w Drugim manifeście (1930) poszedł w koncepcjach i oczekiwaniach jeszcze dalej: "Istnieje pewien punkt w umyśle, w którym życie i śmierć, to, co realne i to, co wyobrażone, przeszłość i przyszłość, to, co komunikowalne i to, co niekomunikowalne, góra i dół przestają być postrzegane jako sprzeczne. Próżno by szukać dla działalności surrealistycznej innego bodźca niż nadzieja na określenie tego punktu."
Zdania te brzmią filozoficznie, a nawet metafizycznie, nieprawdaż? Nic w tym dziwnego, bo surrealiści zarówno w wypowiedziach teoretycznych, jak i w artystycznej praktyce budowali filozoficzny system opisu świata, zawierający metafizyczną ontologię, teorię poznania, psychologię i koncepcję społeczeństwa. Próbując wywrócić do góry nogami "obiektywne przesądy" realistów stawiali się na pozycji współczesnych szamanów, proponujących publiczności udział w niesamowitej, tajemniczej przygodzie bliskiej emocjonalnie ezoteryzmowi, a poznawczo - alchemii.
Swoistej "filozofii życia" towarzyszyła też chęć rewolucyjnej zmiany społecznej i politycznej. Zaczęło się od romansu grupy z Francuską Partią Komunistyczną, zakończonego dopiero po ujawnieniu stalinowskich zbrodni w ZSRR - wszak nadrealiści szukali sojusznika równie konsekwentnego w dążeniu do totalnej rewolty; po II wojnie współdziałali z ruchem mondialistycznym (Front Humain), odrzuciwszy go, kiedy przekształcił się w pseudoreligijną sektę; następnie próbowali szczęścia współpracując z Federacją Anarchistyczną. W końcu zaprzestali poszukiwania politycznych koneksji, stwierdzając, że czystość ich własnego programu nie godna jest koniecznych w polityce kompromisów. Ale był to już schyłek surrealizmu.
Cytowany tu Bunuel, któremu dane było dożyć maja 1968 i krążyć podczas studenckiej rewolty po ulicach Paryża, widząc tam hasła: "Władza dla wyobraźni", "Zabrania się zabraniać", "Tylko niemożliwe jest konieczne" ? mógł poczuć się jak "u siebie" - w kawiarni "Cyrano" 40 lat wcześniej. Ale wtedy już, pytany o dziedzictwo po surrealizmie, odpowiadał, że "zwyciężył on w tym, co uboczne, a poniósł klęskę w swej istocie".
Wyraziste, ale trudne dla szerszej publiczności koncepcje filozoficzne, społeczne i estetyczne nie znalazły dostatecznie dużej grupy odbiorców, aby utrwalić się w żywym obiegu kultury. Kreowane z premedytacją skandale estetyczne, społeczne, religijne, obyczajowe nie stały się zarzewiem rewolucji, zamknęły za to ich twórców w kręgach elit otwartych na nowości - lecz bezsilnych politycznie i hermetycznych kulturowo.
Czystość nadrealistycznej "doktryny" nakazała ponadto odciąć się grupie od jej najbardziej prominentnych aktywistów: Salvadora Dali, Luisa Aragona i Maksa Ernsta, którzy przekroczyli granice dopuszczalnej kolaboracji z mieszczańskim konserwatyzmem lub lewacką ekstremą.
Najwięksi szamani surrealizmu przeszli bezboleśnie na pozycje sławnych celebrytów, kreując się na obiekty powszechnych zachwytów za cenę uczynienia pierwotnych założeń ruchu narzędziami własnej kariery. Zbiorowisko wyrazistych, ekscentrycznych osobowości pękło od wewnętrznych napięć, a pierwotnie rewolucyjna energia rozsadziła je - powodując, że każdy artysta spadał w oficjalny obieg kultury jako samotna gwiazda. Jedną z takich niewątpliwych gwiazd jest Salvador Dali, przynajmniej w dziedzinie twórczości plastycznej. Możemy ja poddać wnikliwej obserwacji na wystawie dostępnej w kwietniu w legionowskim MOK. Warto spróbować.
Jest bowiem w plastycznych przedstawieniach Dalego moc wyobraźni i siła kontrowersyjnych, śmiałych zestawień przedmiotów i symboli, powodująca, że wybaczamy mu dziś wiele uzurpatorskich i naciąganych deklaracji o własnym geniuszu, typowo celebryckie lekceważenie ufającej mu publiczności, wreszcie przydomek Avida Dolars, nadany mu przez przyjaciół, a świadczący o zamiłowaniu do zdobywania bogactwa. Dali - plastyk jest jednym z największych w pełni uformowanych i zachwycających artystów współczesności. Czy byłby nim, gdyby nie jego "surrealistyczne doświadczenia"?
Robert Żebrowski

Podziel się: